- Co tam u ciebie, młody? - zapytał mnie z uśmiechem mój brat, Magnus. To blondyn z jaskrawo niebieskimi końcówkami włosów oraz bursztynowymi oczami. Styl jego ubioru jest całkowicie nie podobny do wszystkich, jakie panują w królestwie. Po prostu jak z innej epoki - o ile w rzeczywistości taka będzie. Najczęściej ma na sobie jakieś dziwne koszule, które ponoć nazywają się "podkoszulki" z jakimiś dziwnymi napisami, w jakimś nieznanym mi języku, oraz za krótkie spodnie. Na dodatek jakiś dziwny kapelusz, z jakimś czymś co nazywa się "daszek". Dziwne, nie?
- Magnus, mógłbyś podać mi kawę? - zapytała Reina, nim zdążyłem odpowiedzieć na pytanie brata. Magnus wziął dzbanek z ciepłym napojem i podał Reynie. Moja siostra rozlała do kubków sobie, Roxannie i Minerwie. Reina ma ciemnokasztanowe włosy, zwykle przyzwoicie uczesane, lecz porankami jej fryzura jest ruiną. Jej również koloru kasztanowego oczy mają niesamowity blask i nadają choć odrobinę pogodności na jej srogiej twarzy. Muszę powiedzieć, iż Reyna jest wojowniczką, a Roxanna i Minerwa to jej podopieczne i uczennice. Na głowie mojej siostry spoczywa większość odpowiedzialności. Przez cały dzień stara się trzymać nas wszystkich w ryzach, a wieczorami zajmuje się papierkowymi sprawami, co może zająć jej czas nawet do północy. Nie dziwię się więc, że rano jest z nią gorzej niż z elfem na pustyni. Reina wzięła łyk ciepłego napoju i wzdrygnęła się. Najwyraźniej kofeina natychmiast przywróciła ją do porządku dziennego.
- Co takiego porabiacie dzisiaj? - kontynuował Magnus z uśmiexchem na twarzy. Moja siostra przewróciła teatralnie oczami, a ja otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, ale Magnus mnie wyprzedził. - Idziesz ze mną do lasu?
- Jasne - odpowiedziałem i razem, z Czasem wyszliśmy z Gran.
- A co ze śniadaniem?! - zawołała Minerwa zza naszych pleców, podczas gdy Roxanne zawzięcie smarowała pieczywo masłem.
- Przyjdziemy potem! - odpowiedział Magnus oglądając się za siebie z uśmiechem. Zapewne tak się nie stanie, ale co tam. Niech dziewczyny mają nadzieję, że wrócimy przed południem... jeśli z Magnusem da się wrócić przed północą.
- Magnus! - krzyknąłem. - Magnus, gdzie jesteś?!
No tak, w lesie Gespincas można łatwo się zgubić. Mogłem to przewidzieć, i to zanim odłączyłem się od brata, by zerwać rosnące na polanie fioletowe kwiaty. Gdy skończyłem je zbierać, całkowicie nie mogłem się zorientować, z której strony świata przybyłem. Ani, gdzie się znajdowałem. Chodziłem bez celu przez dobre pół godziny, może nawet godzinę. Chyba dochodziła dwunasta. Powiedzmy, że zatrzymałem się pod jedną z sosen, bo nie ma innych drzew w tym lesie. Same sosny, które rosną gęsto i trudno było się przez nie przedrzeć. Dzięki ich igłom, miałem poharataną białą koszulę, ręce oraz ramiona. Świetnie. Pewnie nadal bym opierał się o nieprzyjemny w dotyku pień sosny, kiedy liście pobliskich krzaków zaczęły się poruszać i szumieć. To pewnie wiatr, pomyślałem. Potem usłyszałem trzask złamanej jeden, albo kilku suchych gałązek. Może to jakieś zwierze, powiedziałem do siebie w myślach. Niestety, następnie usłyszałem ciche przekleństwo. Właściwie, nie miałem pojęcia, czy to było przekleństwo, bo było w nieznanym mi języku. Z racji tego stwierdzenia, to nie był nikt z Aurolu, Giler i Lumbernix, bo te wszystkie kraje posługują się identycznym językiem. W każdym razie, bardzo podobnym. To potwierdzało również, że gdzieś jest jeszcze jakiś kraj. Może gdzieś za morzem? Bardzo prawdopodobne.
- Sammy, where you dragged me?! (czytaj; Sami łer ju dragdt mi?!) - rozpoznałem dziewczęcy głos. Jak już wspomniałem, nie umiem stwierdzić co powiedziała tamta dziewczyna, bo nie znam jej języka. Z tego, co mówiła wyłapałem jednak imię, Sammy.
- Wow, who are you? (czytaj; łał, hu ar ju?) - dziewczyna najwyraźniej mnie zobaczyła, ja tak samo. Można uznać, że miała dwanaście lat, czyli tyle samo, co ja. Jasne włosy, niebieskie oczy, piegi oraz jasna, ładna cera. Czyli praktycznie była moim przeciwieństwem. Była także dziwnie ubrana. Jakoś podobnie do Magnusa - dziwnie krótkie spodnie (to dziewczyny w ogóle mogą w spodniach?), niebieskiej koszulce oraz w dziwnych butach. Magnus mówi na nie converse'y czy jakoś tak. W każdym razie miały dziwnie żółty kolor, taki strasznie intensywny.
- Wow, who are you? (czytaj; łał, hu ar ju?) - dziewczyna najwyraźniej mnie zobaczyła, ja tak samo. Można uznać, że miała dwanaście lat, czyli tyle samo, co ja. Jasne włosy, niebieskie oczy, piegi oraz jasna, ładna cera. Czyli praktycznie była moim przeciwieństwem. Była także dziwnie ubrana. Jakoś podobnie do Magnusa - dziwnie krótkie spodnie (to dziewczyny w ogóle mogą w spodniach?), niebieskiej koszulce oraz w dziwnych butach. Magnus mówi na nie converse'y czy jakoś tak. W każdym razie miały dziwnie żółty kolor, taki strasznie intensywny.
- Jestem Edmund - odpowiedziałem. Dziewczyna zrobiła taką minę, jakby tak samo jak ja nie rozumiała słów innej osoby, w tym przypadku moich. Postanowiłem wypróbować czegoś innego, mianowicie języka migowego. Pamiętam, że widziałem kiedyś, jak Minerwa rozmawiała tym sposobem z głuchą elfką, a także i ja kiedyś tego próbowałem Może z raz, i chyba nie wiele pamiętam. Cóż, warto spróbować. Pokazałem dłonią "Jestem Edmund", a dziewczyna chyba zaczęła pojmować, o co chodzi. Po prostu pokazałem na siebie, a na ziemi napisałem palcem "Edmund". Dziewczyna przykucnęła ostrożnie i napisała "Maddie". A więc to jej imię? Od czego to skrót? To ostatnie pytanie zadałem jej migami. Napisała w odpowiedzi "Madelyn". Skąd ja kojarzę to imię... Rozmawialiśmy za pomocą rąk i pisanie na ziemi palcvem jeszcze kilkanaście minut, kiedy zapytałem Maddie: Czy wiesz, jak się stąd wydostać? A może pokazałem "Chcesz banana?", mniejsza z tym. Dziewczyna potrząsnęła głową i zapytała mnie pokazując dłoniami coś, co odebrałem jako "nie wiem, jak się tu znalazłam. Bawiłam się z Sammy'm i..." nie zdążyła pokazać zdania do końca, bo znalazł nas Magnus.
- Ach, to tu jesteś... - powiedział. Dopiero po potem zwrócił uwagę na moją rozmówczynię. - Hi! What's your name? (czytaj; haj! Łats ju nejm?)
- Oh, hello! My name is Maddie. (czytaj; o, heloł! May nejm is Maddie) - Skąd Magnus zna ten język? Powiem szczerze, robiło się coraz dziwniej... a to był dopiero początek.
Hello! No więc, jestem Ad i chciałabym poprosić grzecznie o komentarze i krytykę. :) Życzę miłego dnia i pozdrawiam. :D
Rozdział mi się bardzo podoba, jest ciekawy.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co będzie dalej. :)
Lekko mi się czytało. Co jest dla mnie dużym plusem. Nie wyłapałam też żandnych błędów. Czemu Edmund nie mówi po angielsku?
OdpowiedzUsuńZe zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam,
Paulina A
www.fantasymilosc.blogspot.com
Ciekawy pomysł :) ciekawe jak się to rozkręci :) informuj mnie o nowych rozdziałach proszę ;) wojownik-wiosna.blogspot.com
OdpowiedzUsuń